no tylko sami spójrzcie:
http://www.filmweb.pl/videogame/Max+Payne-2001-607023#picture-1
przez całą grę wygląda jakby mu ktoś pierdną pod nosem,a jak jest waszym zdaniem?
A Ja do tej twarzy nic nie mam, uważam że Sam Lake wypadł najlepiej z całej trójki, jeżeli chodzi o twarze :)
Mnie czasami dubbing działa na nerwy. Znaczy, pan Pazura świetnie wypadł w roli Maxa... i tylko on dobrze wypadł. Reszta jest trochę amatorska. Najbardziej głosy zbirów z którymi walczymy. Okrzyki przeciwników przy śmierci. To ich "boli" przy umieraniu zawsze mnie rozśmiesza.
I jest jedna rzecz, do której mogę się przyczepić w dubbingu Maxa, w komiksowych przerywnikach. Denerwują mnie kwestie które wypowiadane są jedna za drugą, bez żadnej przerwy między wypowiedziami, jakby Max wypowiadał je na jednym oddechu. I czasami jak Max wypowiada ostatnią kwestię z przerywnika, często jest ona przerwana w trakcie i jesteśmy już w grze. Ale to jest wina montażu dźwięku, a nie pana Pazury ;)
Po prostu czas pewnych kwestii w języku polskim był dłuższy niż ten w oryginale. Stąd ten pośpiech w nadgonieniu z tekstem.
I to jest chyba powód :) Ale na szczęście doszukałem się tylko w początkach gry, później to już nie występuje :)
Dla mnie dzięki tej twarzy postać Maxa była bardziej realistyczna. No i charakterystyczna - nie był taki sam jak pięćdziesięciu innych bohaterów gier. W dwójce bardzo mi się nie podobało, że zrobili z niego hollywódzkiego kena z kwadratową twarzą. Przez to moim zdaniem gra straciła wiele na klimacie.
Zgadzam się w stu procentach, Sam Lake, nie będąc profesjonalnym aktorem, oddał emocje i buntowniczość Maxa po stokroć lepiej niż Gibbs jego stateczność i dojrzałość w drugiej części... Obaj mieli do ukazania inne odczucia, robota Lake'a była jednak trudniejsza (frustracja, chęć zemsty, ból, rozpacz) i poradził z nią sobie dużo lepiej niż profesjonalista Gibbs z łatwiejszym zadaniem.
Dużo gorzej wypadają pojedyncze pikselowate twarze bandytów
A co do dubbingu to ang. jest najlepszy, ale dopiero w Fall of the MP
Moim zdaniem właśnie takie "amatorskie" zagrania fińskiego studia, nadały temu dziełu unikalnego charakteru i niepowtarzalnego klimatu, którego często trudno znaleźć w wysoko budżetowych produkcjach. Po tylu latach, ta wersja Maxa robi na mnie ciągle największe wrażenie. A przecież ta twarz należy do autora scenariusza i twórcy postaci policjanta z NY - Sama Lake'a.
P.S.Zaczynałem grać w tą serię najwcześniej, gdzieś w okolicach 2010 roku. Czyli nie jestem z tego pokolenia graczy, którzy pamiętają premierę gry od Remedy i jednocześnie mają sentymentalne i nostalgiczne podejście do tego tytułu. Po prostu, dla mnie ta gra nadal przewyższa wiele starszych i nowszych tytułów z tego gatunku gier.
Pozdro